This City is Ours - zapowiedź derbów Mersey
Premier League • Anfield • 20 września 2025 • 13:30
You’ll Never Walk Alone - miasto pokazane z innego punktu widzenia niż futbol. HBO przybliża Liverpool.
Felieton specjalny na derby Merseyside • Snail z Redakcji
„This City is Ours" - rywalizacja, duma i bezwględność.
Do kogo należy to miasto? Zależy, o co pytamy. Piłkarsko zdecydowanie do Liverpool FC. A pod innymi względami to już zupełnie inna historia.
Miasto, które śpiewa nawet wtedy, gdy nie ma już siły
Nawet kiedy nie szukasz, Liverpool sam cię znajduje. Włączyłem serial HBO This City Is Ours — z pozoru o gangach i rodzinnych napięciach. Bez piłki, bez stadionu. Wystarczyło kilka minut, by miasto zaczęło mówić. Nie przez piłkarzy, tylko przez ulice, akcent i ten upór, żeby nie udawać nikogo innego.
Liverpool nie potrzebuje futbolu, żeby mieć duszę. Wystarczy wyjść na ulicę. To nie jest pocztówka z Anglii, raczej jej podwórko — obdrapane, chropowate, ale z twarzą, której się nie zapomina. Portowe, z historią przemytu i przemocy. Jedno z najbiedniejszych w kraju, a przy tym jedno z najgłośniejszych — lojalne wobec własnej tożsamości.
W serialu futbolu prawie nie ma. Jest klinika płodności, gangsterzy, szorstkie relacje i język, którego nie da się podrobić. Scouse. Słyszysz i wiesz, że jesteś w Liverpoolu. Nie trzeba mówić o Anfield, by poczuć jego obecność. Tu piłka jest jak grawitacja — jej nie widać, ale wszystko przez nią działa. Dlatego „You’ll Never Walk Alone” to nie „muzyczka z YouTube’a” przed meczem, tylko pieśń śpiewana na pogrzebach, po porażkach, w beznadziei. Pieśń zrodzona z przetrwania, nie z dominacji.
„You’ll Never Walk Alone to nie muzyczka z YouTube’a przed meczem.”
Stąd tak łatwo niektórym ją wyśmiać. „You’ll Never wank Alone”. Słabe? Może. Nie znasz słowa "wanker" - poznasz w "This City is Ours". W pierwszym odcinku. To słowo pada z czułością — między parą jeżdżącą do kliniki. Ten kontrapunkt jest kluczem: między uczuciem a szyderą. Żart z trybun to próba rozbrojenia czegoś, co ma znaczenie. I właśnie w tym słychać różnicę między stadionem, który śpiewa, a stadionem, który tylko odtwarza.
Weźmy Arsenal. Klub z klasą i historią. Ale trybuny Emirates bywały cichsze niż muzeum. Melodie The Kop wracają w wersjach „dla siebie”, przerabiane pod nowych bohaterów. I niby wszystko gra, ale często brzmi jak cover bez duszy. Bo nie da się podrobić tonu głosu, który powstał z bólu. Nie da się sztucznie odtworzyć uczucia zakorzenionego w mieście, gdzie ludzie naprawdę mieli ciężko.
Liverpool to nie bajka. To świadectwo. Miasto, które śpiewało, gdy nikt nie słuchał. A teraz, kiedy słuchają wszyscy — śpiewa jeszcze głośniej.
Co serial mówi, a transmisja nie pokaże
This City Is Ours uchwyca klimat, którego nie znajdziesz w relacji TV. Jeśli nigdy nie byłeś w Liverpoolu — pomoże Ci je zrozumieć. A serial jest jednym z lepszych jakie obecnie można oglądać na HBO. Ocena od Anfield.PL 8/10.
Więcej o serialu: IMDb – This City Is Ours.
„Friendly Derby”?
Liverpool kontra Everton — ponad wiek rywalizacji dzielącej jedno miasto, jedną rodzinę, często także jedno mieszkanie. Merseyside Derby to więcej niż mecz: to starcie tradycji, dumy i lokalnej tożsamości. W derbach Liverpoolu na boisku rzadko bywa przyjaźnie.
Derby kartkowe
„Friendly Derby” to przydomek pełen ironii — to właśnie w starciach Liverpoolu z Evertonem rozdano w Premier League najwięcej czerwonych kartek w historii. Po jednej stronie pasja i pressing Anfield, po drugiej walka o każdy metr i mniejsza jakość piłkarska, ale waleczny charakter The Toffees.