Żywa legenda klubu oczekuje słusznego szacunku.
Mohamed Salah przypomniał światu, że futbol to nie tylko rekordy transferowe. Klopp odszedł, Salah został. Arne Slot przejął kierownicę i zakończył wyścig na najwyższym stopniu podium w debiutanckim sezonie. Czy Liverpool stoi dziś między pamięcią a chłodną kalkulacją? Czy nastała nowa era na Anfield?

Tweet Salaha
„Celebrate the signings without disrespecting the champions.”
Tyle wystarczyło. Salah, zwykle powściągliwy w socialach, odpalił w obronie Luisa Díaza i Darwina Núñeza. Dla wielu to był tylko tweet. Dla kibiców Liverpoolu – przypomnienie, że futbolu nie pisze się samymi nazwiskami i rekordami transferów. To przypomnienie, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Że są wartości, które nie powinny być deptane w imię bieżącej kalkulacji.
Ogień na linii bocznej
Obraz sprzed nieco ponad roku. Mecz na Anfield przeciwko West Ham United, kwiecień 2024. Salah odmawia podania ręki Kloppowi, wybucha kłótnia przy linii bocznej. „If I speak, there will be fire.” To był moment symboliczny. Klopp – gwiazda na równi z piłkarzami – stawał się cieniem samego siebie. Po latach przegranych finałów i lig oddanych City o włos, czara goryczy się przelała. Salah, który wielokrotnie ciągnął drużynę rekordami bramkowymi, po prostu nie miał już cierpliwości do retoryki trenera.
Slot i kierownica po Kloppie
I wtedy wchodzi Arne Slot. Nie romantyk, nie rock’n’rollowiec. Pragmatyk z Rotterdamu.
Nie dostał nowego bolidu, tylko kierownicę po Kloppie i jeden transfer z wyprzedaży:
Federico Chiesa. Kibice kręcili nosem: „Nadwaga, chłop bez formy, Juventus się cieszy, że się go pozbył”. Arne
Slot też nie był zwolennikiem talentu włoskiego piłkarza - sama ilość czasu jaki Federico spędził na boisku w
ostatnim sezonie była minimalna. Ledwo co się załapał na medal za zdobycie mistrzostwa Anglii. I aż dziw, że
przy takim oknie transferowym jakie miało miejsce w to lato, Chiesa ostał się w kadrze The Reds. Czy Slot
widzi w nim coś więcej niż tylko transfer z przypadku? A może stoi za tym chłodna kalkulacja i świadomość, że
Włoch to piłkarz, który w odpowiednich warunkach może dać drużynie bardzo dużo?
Mamy pierwszy mecz sezonu 25/26. Mecz otwarcia na Anfield. Przeciwnikiem Bournemouth.
Do końca regulaminowego czasu pozostaje kilka minut. Na tablicy wyników widnieje
nikogo niesatysfakcjonujący remis 2:2. Chiesa wchodzi z ławki w 82 minucie.
Zmiana desperacji Slota? Słynny doping The Kop
niesie drużynę. Federico strzela na 3:2, dedykacja dla Diogo Joty. Stadion eksploduje.
A dziś? Liverpool zgłasza skład do Ligi Mistrzów. Chiesa nie łapie się do kadry.
Alexander Isak. Najdroższy transfer w historii angielskiego futbolu
– £125 milionów. Ale też saga pełna fochów, presji i wymuszania odejścia z Newcastle.
Primabalerina na miarę Coutinho, który kiedyś zrobił identyczny taniec, by uciec do Barcelony.
Paradoks? Dziś role się odwróciły. Liverpool kupuje takich książąt, a jego skromny zmiennik
z Włoch daje więcej radości jednym golem niż saga transferowa za setki milionów.
Czy Slot, który z miejsca zdobył mistrzostwo, poradzi sobie z gwiazdorami, którzy przychodzą z etykietą
„najdroższy w historii Premier League”, „najdroższy w historii Bundesligi”?
Czy to co obserwujemy obecnie na Anfield powtórzy to co stworzył duet Bob Paisley i Bill Shankly? Po takim
oknie transferowym jakie miało miejsce w tym roku oczekiwania wzrosły. Kibice
wierzą, że wydarzy się coś czego na Anfield nie widziano od połowy lat '80 XX wieku - obrona tytułu mistrza
Anglii.
Głośne transfery jakich w Liverpoolu nie było nigdy dotychczas w takiej ilości, stawiają zespół Slota w roli
zdecydowanego faworyta w wyścigu o tytuł. Kto zna historię jako stworzyła legendarna para trenerów
wspomnianych
wcześniej, temu nasuwają się automatycznie aluzje do obecnej sytuacji. Odszedł ktoś wielki, a na jego
miejsce
przyszedł być może ktoś jeszcze większy. Czy gablota z pucharami spuchnie niczym portfel po tygodniówce u
szwedzkiego napastnika?
To lato było kosmiczne. Wirtz, Isak, Ekitike - nowa jakość w ofensywie. Frimpong,
Kerkez, Leoni, Mamardashvili - defensywa też została solidnie wzmocniona. Kwoty, które jeszcze niedawno
wydawały się poza zasięgiem FSG.
A przecież amerykański zarząd to sportowy biznes: stadion rozbudowany, klub rozwinięty,
renesans finansowy i marketingowy. FSG długo uchodziło za skąpców, dziś otwierają portfele
szerzej niż kiedykolwiek.
Ale futbol jest okrutny. To nie Ligue 1, gdzie hegemon może sobie pozwolić na wpadkę.
W Premier League każdy remis może zadecydować o tytule, każdy błąd jest niezwykle kosztowny.
Slot przejął maszynerie Kloppa i zrobił z nimi mistrzostwo, którego nikt po nim nie oczekiwał.
Ale teraz jego drużyna będzie oceniana jak jego własny projekt. Presja jest większa niż
kiedykolwiek – a margines błędu może być dużo mniejszy niż w poprzednim sezonie.
Nowy sezon, wielkie oczekiwania
Chiesa i Isak: dwa oblicza nowej ery
Duet, który piszę historię
Transferowy kosmos 2025
Premier League nie wybacza