Łatwo się mówi, trudniej się robi – inna jakość w kadrze nowego selekcjonera
Dwa mecze, cztery bramki, jeden selekcjoner. Kadra Jana Urbana zaczyna nie od rewolucji, a od piłkarskiej normalności. Nowy opiekun polskiej kadry pokazuje, że ma pomysł, a zespół wygląda na zadowolony, że ktoś nie wymyśla koła na nowo.
Matty Cash – powtarzalność zawsze w cenie
Dwa gole w dwóch meczach. W Rotterdamie – trafienie wagi ciężkiej. W Chorzowie – otwarcie wyniku po składnej, przytomnej akcji. I za każdym razem ta sama cieszynka: Gotówka podbiega do chorągiewki i udaje uderzenie kijem golfowym. Jak wiadomo - nowy kolega Harveya Elliotta też gra w golfa – i jak widać, wie co to precyzja.
P.S a propos "cieszynek" - tam chłopcy chcieli wykonać chyba "tron" dla Mateusza ale coś im nie wyszło. Nieważne. Widać, że humory dopisują.
Wiśniewski – nieprzewidziana wartość dodatnia
Polski "Dzik" - 195 cm wzrostu, gość z Serie B, wygląda jak „klocek do przepychania”. A tymczasem? Czyści, wygrywa główki, niemal strzela gola w Chorzowie już w 7. minucie. Niektórzy piszą, że grał jak Van Dijk. Lekko może żartobliwie, ale nie bez podstaw. Zaskakująco dobry dwumecz.
Zieliński – balans i momenty
Bez przesady z laurkami, ale trudno sobie wyobrazić środek pola bez Ziela w podstawowym składzie Polaków. Z Finami asystował przy golu Lewego, z Holandią dobrze utrzymywał tempo. W dzisiejszej wersji – bardziej konkretny niż ozdobny. I to chyba dobrze. W dodatku był to 101. mecz Zielińskiego w kadrze – i uczcił go dobrym występem, asystą i rolą motoru napędowego ofensywnych akcji zespołu prowadzonego przez Jana Urbana.
Lewandowski – widać brak rytmu, ale dalej jest instynkt
Z Finami długo niewidoczny, ale zamknął akcję po świetnym podaniu Zielińskiego. Gol nr 86 dla kadry. Z jednej strony legenda, z drugiej – widać, że nie jest jeszcze w rytmie. Ale może już nie musi być. W tej kadrze nie zawsze wszystko musi być oparte na opcji „laga na Lewego”. W końcu.
P.S. - w wywiadzie pomeczowym kapitan nie omieszkał poinformować, że dziś są urodziny jego ukochanej Ani - wszystkiego najlepszego. Robert zrobił prezent na boisku nie tylko wybrance swojego serca. Dziękujemy.
Podsumowanie
Bez większych fajerwerków. Ale z sensem. Dwa mecze, cztery gole strzelone, dwa stracone. Remis z Holandią, który każdy wziąłby w ciemno przed pierwszym gwizdkiem. Powtarzalny Cash, zaskakujący Wiśniewski, świadomy Zieliński, Lewandowski jako zimny egzekutor, nie jako plan główny. Po długim czasie to wygląda jak kadra, która wie co ma robić na boisku. Po prostu — dobrze wykonana piłkarska robota. Kolektywny zespół, który wykonuje plan. Urban zdaje egzamin. "Papa" poprawia klimat i dostarcza wyniki. Wszystko ląduje na swoim miejscu. Chaos i bałagan został posprzątany. Gratulacje dla sztabu, brawo piłkarze na boisku.
Chcesz podyskutować?
Zapraszamy do komentowania i dyskusji na naszym profilu: Anfield.pl na Facebooku →